środa, 9 lipca 2014

[5] Coś uroczego - Rock na szóstkę

            Niedawno wydawnictwo Waneko rozpoczęło nowy cykl wydawniczy – Jednotomówki Waneko.
Pierwszą mangą z tej serii zostało shoujo autorstwa Kany Watanabe. Cztery różne historie w uroczej oprawie graficznej.

Track no.1

            Pierwsza i zarazem najdłuższa historia to tytułowy Rock na szóstkę. Obraca się wokół licealistki Miyako Kitagawy, która wręcz maniakalnie przestrzega wszelkich ustalonych zasad szkolnych. Dlaczego tak się uparła, by się nie „buntować”? Otóż kiedyś, zmarły już, tata Miyako powiedział jej, że w młodości sprawił mamie mnóstwo problemów, ponieważ podchodził do życia zbyt luźno. Poprosił ją również, żeby nie poszła w jego ślady i była grzeczną dziewczynką. I faktycznie, udało jej się zostać odpowiedzialną uczennicą, ale z jednym małym wyjątkiem. Miyako, jak się okazuje, odziedziczyła po tacie ogromną miłość do gitary i muzyki rockowej, mimo że zakładanie zespołów w jej szkole jest surowo zabronione. Jej pozornie poukładane życie nagle obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy zostaje przyłapana w czasie grania w szkole na gitarze przez Azumę Kotaro. Ten szantażuje ją proponuje jej umowę – jeśli Miyako dołączy do jego zespołu, on automatycznie skasuje nagranie. Ale czy to na pewno takie zUe i niewłaściwe, jak się dziewczynie wydaje?
            Cóż, trzeba przyznać szczerze, że postać Miyako i jej twarde trzymanie się zasad jest przesadzone – nie znam ani jednej osoby, która robiłaby dokładnie wszystko według ustalonych reguł (Spódniczka ponad
kolana? Toż to barbarzyństwo!), bo tata powiedział, że tak trzeba. Trochę mnie ta naiwność przeraziła, ale mimo wszystko nasza główna bohaterka jest sympatyczną osóbką. I inteligentną, a to się w shoujo baaardzo liczy. Azuma – buntownik ze stalowym pokerface’m – jest naprawdę fajnym bohaterem, chociaż trudno powiedzieć, że w jakiś sposób oryginalnym (ciągle się śmieję z tego „buntownika” – kto czytał, ten się domyśli, dlaczego). Podobnie jest z ostatnim członkiem ich zespołu, perkusistą Yoheiem Nishio, którego jednak polubiłam najbardziej. To było do przewidzenia: uroczy, zabawny, a do tego perkusista! Oczywiście, że go uwielbiam. Co z tego, że jest postacią drugoplanową.
            Oczywiście, mamy tutaj także mały romansik, ale jest poprowadzony w taki sposób, by czytelnik nie rzygnął tęczą. Subtelny i uroczy.

Track no.2

            Następną historią jest Hanako z ławki obok, która spodobała mi się najbardziej. Zdecydowanie
różni się klimatem od trzech pozostałych – jest melancholijna, można powiedzieć, że wręcz smutna. Główny bohater (bezimienny, tak przy okazji) wspomina pierwszy dzień w liceum, kiedy to pomylił godziny i przyszedł wcześniej na akademię. Godziny pomylił on i jeszcze jedna osoba – dziewczyna, którą nasz bohater nazwał Hanako (bo tak nazywa się jego pies). Dziewczyna, z którą jedynie się przywitał i nigdy więcej nie zamienił z nią ani słowa. Hanako podobno umarła.
            Bohater nie znał jej właściwie w ogóle, nie wiedział, jak ma na imię, nie potrafił sobie przypomnieć nawet jej twarzy, a na jej pogrzeb nie poszedł. Ale wciąż o niej pamiętał. Nie zapomniał o Hanako z ławki obok.
            Jest to opowieść bardzo klimatyczna, nieco smutna – autorka na zmianę przeplatała teraźniejszość z wspomnieniami bohatera, co dało naprawdę dobry efekt. Osobiście uważam Hanako z ławki obok za najlepszego one-shota zawartego w tomiku.

Track no.3

            Troje do kochania to, jak podpowiada tytuł, one-shot, w którym mamy do czynienia z trójkątem miłosnym. Haruichi Maruya, Natsuo Naoto oraz Shusuke Nishikaze są przyjaciółmi z dzieciństwa – dwaj
chłopcy i jedna dziewczyna, wiadomo, co z tego może wyniknąć. I co właściwie wynikło. Już na samym początku Haruichi wyznaje Natsuo, że ją kocha, ona automatyczne go odrzuca i oznajmia, że jest zakochana w Shusuke. On z kolei powiadamia ich, że od trzech dni ma dziewczynę. No i zaczynają się małe problemy.
Natsuo postanawia „odzyskać Shu”, a Haruichi… jej kibicuje. Właśnie za tę postawę bardzo go polubiłam (inna sprawa, że jest przeuroczy), Shu także jest całkiem ciekawą postacią. Z Natsuo już niestety sprawa wygląda trochę inaczej – w pewnym momencie zaczęła mnie denerwować, ale na szczęście mieści się w ramach względnie normalnej bohaterki shoujo. Muszę jeszcze nadmienić, że dziewczyna Shu, mimo że pojawiła się tylko kilka razy, bardzo przypadła mi do gustu. Chętnie przeczytałabym osobną historyjkę o niej i Shusuke.

Track no. 4

            Nadszedł czas na ostatnią opowieść – Czemu wciąż go obserwuję?. Hazuki Nakano od jakiegoś czasu ciągle obserwuje kolegę z klasy, Yotę Murakamiego. Uzasadnia to tym, że chłopak ma blond włosy, które się po prostu rzucają w oczy – ale czy na pewno chodzi tylko o to? Jak się zapewne domyślacie, nie, ale cii, to wyjdzie dopiero w czasie czytania! (Nikt mi nie wmówi, że to był spoiler.) W każdym bądź razie,
jest to kolejna urocza historyjka, ale tym razem o odkrywaniu swoich uczuć i uświadamianiu sobie, co to jest ta cała miłość. Mnie to przypadło do gustu, a na końcu aż parsknęłam śmiechem.
            Yota jest nieco głupawy, ale (znowu!) słodki – no jak można takiego nie lubić? Nie da się! Hazuki z kolei jest bardzo fajną dziewczyną, która mówi prosto z mostu. Jest bezpośrednia i to mi się podoba.

Last Track

            Rock na Szóstkę jest pierwszą mangą Kany Watanabe i muszę przyznać, że jak na początek kariery mangaki, spisała się doskonale – jej historie są schematyczne (poza Hanako z ławki obok), ale bardzo przyjemne i nie irytują przesadzonymi dramatami albo bohaterkami, które by tylko ryczały. No i kreska. Wspaniała po prostu! Autorka ma uroczy styl – dziewczyny są śliczne, chłopcy przystojni (moim faworytem wśród męskich bohaterów został Nishio z pierwszego one-shota). Projekty postaci są w miarę szczegółowe, tła może nie są jakieś wybitne, ale solidnie zrobione – i owszem.
            Waneko ani razu nie zawiodło mnie w kwestii wydania żadnej mangi – tak jest i tym razem. Format jest trochę większy niż standardowo, dzięki czemu rysunki Kany Watanabe mają okazję zaprezentować się w pełnej krasie, mamy obwolutę (bardzo ładną, swoją drogą, zachęca do kupna), a i tłumaczenie bardzo mi się podobało – niektóre teksty zasługują na wpisanie do złotej księgi cytatów czy czegoś tam jeszcze!
            Rock na szóstkę jest lekturą idealną na pochmurne/ponure/gorsze dni – zapewniam, że od razu poprawi Wam się humor! Mimo że chyba już wyrosłam z typowych shoujo, tę mangę czytało mi się bardzo dobrze – polecam przede wszystkim dziewczynom, ale może znajdzie się także jakiś pan, któremu prace Kany Watanabe przypadną do gustu.

            Informacje:
            Autor: Kana Watanabe
            Wydawnictwo PL: Waneko
            Rok wydania: 2014
            Ilość tomów: 1
            Gatunki: shoujo, romans, okruchy życia, komedia
            
            Fabuła: 7/10
            Bohaterowie: 7/10
            Grafika: 9/10
            Ocena ogólna: 8/10

Kto tak jak ja cieszy się, że pada? ^w^ Już myślałam, że umrę przez ten nadmiar ciepła >.>
Swoją drogą, zdjęcia mojej półki dodane! :3
A już w piątek (ew. sobotę) dodam listę anime z tego sezonu, które oglądam, wraz z opisami pierwszych odcinków :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz